W  naszym kościele w głównym ołtarzu nad sceną, ukrzyżowania (Krzyż to drzewo życia) znajduje sie cytat w języku łacińskim   zaczerpnięty z Pisma Świętego, dokładnie ze Starego Testamentu z księgi proroka Izajasza, pieśń o winnicy.

DSCN0568

Cytat w tłumaczeniu brzmi:

“Co jeszcze miałem uczynić winnicy mojej, a nie uczyniłem w niej?”

Może teraz wyjaśnienie co ten napis oznacza i jakie ma przesłanie dla Nas.

Ukochana winnica – zagrożona zniszczeniem                                                                              

Chcę zaśpiewać memu Przyjacielowi pieśń o Jego miłości ku swojej winnicy! Przyjaciel mój miał winnicę na żyznym pagórku. Otóż okopał ją i oczyścił z kamieni i zasadził w niej szlachetną winorośl; pośrodku niej zbudował wieżę, także i tłocznię w niej wykuł. I spodziewał się, że wyda winogrona, lecz ona cierpkie wydała jagody. Teraz więc, o mieszkańcy Jeruzalem i mężowie z Judy, rozsądźcie, proszę, między Mną a między winnicą moją. Co jeszcze miałem uczynić winnicy mojej, a nie uczyniłem w niej? Czemu, gdy czekałem, by winogrona wydała, ona cierpkie dała jagody? Więc dobrze! Pokażę wam, co uczynię winnicy mojej: rozbiorę jej żywopłot, by ją rozgrabiono; rozwalę jej ogrodzenie, by ją stratowano. Zamienię ją w pustynię, nie będzie przycinana ni plewiona, tak iż wzejdą osty i ciernie. Chmurom zakażę spuszczać na nią deszcz. Otóż winnicą Pana Zastępów jest dom Izraela, a ludzie z Judy szczepem Jego wybranym. Oczekiwał On tam sprawiedliwości, a oto rozlew krwi, i prawowierności, a oto krzyk grozy (Iz 5, 1-7).

„Chcę zaśpiewać memu Przyjacielowi pieśń o Jego miłości ku swojej winnicy!” – Już sam początek brzmi pięknie i obiecująco. Ale będzie też arcypoważnie, nawet dramatycznie. Pieśń Izajasza jest wciąż aktualna, zwłaszcza gdy połączymy ją z Jezusową przypowieścią o winnicy

Winnica umiłowana i zadbana

Gospodarz bardzo się natrudził, zakładając winnicę. Pieczołowicie zadbał, by winorośle miały wszystko, dzięki czemu wydadzą winogrona słodkie i soczyste. A jednak okazało się, że dały „cierpkie jagody”. – Wiedząc, że to przypowieść i że chodzi o nas ludzi, pytajmy, czy jest się czym przejmować? Niewątpliwie tak! Ale gdyby pójść za duchem modnej tolerancji i relatywizmu, to trzeba by powiedzieć: «a niech sobie winorośle owocują, jak chcą. Są przecież wolne. Kto tu może im coś dyktować i czegoś od nich żądać. Są autonomiczne, itp.».

Jednak i ze słów Jezusa, i pieśni Izajasza wynika, że zdaniem Boga-Przyjaciela winorośle powinny wydać owoc szlachetny. Bóg stwarza z Miłości i zadaje sobie tyle trudu nie po to, żeby winorośle robiły ze sobą cokolwiek im się podoba, i by wyradzając się dawały „cierpkie jagody”. Powtórzmy, Bóg stwarza z miłości i dla miłości. Bóg wie, że człowiek nie „spełni się”, nie zazna poczucia sensu i szczęścia, jeśli nie przyjmie upajającego „wina Bożej Miłości” i jeśli sam nie zaowocuje miłością…

Św. Ignacy Loyola pisze w Ćwiczeniach duchownych, że „Miłość winno się zakładać więcej na czynach niż na słowach” (Ćd 230). – Rzeczywiście, Miłość Boga do nas (do winnicy) wyraża się w niezliczonych czynach. Bóg Stwórca zadbał o każdy szczegół: podzielił się istnieniem i podobieństwem do Niego Samego; dał powietrze, wodę, chleb, gwiazdy i słońce na bezkresnym firmamencie… Nade wszystko przyobiecał dać nam życie wieczne i udział w Jego Boskim życiu i szczęściu!

Ludzie Biblii, patrząc na czyny i dzieła Boga, wołali w zachwycie: „ Jak liczne są dzieła Twoje, Panie! Ty wszystko mądrze uczyniłeś: ziemia jest pełna Twych stworzeń” (Ps 104, 24). „Jakże godne ukochania są wszystkie Jego dzieła, i zaledwie iskierką są te, które poznajemy” (Syr 42, 22).  Psalm 80. też mówi o wielkiej trosce Boga: „Przeniosłeś z Egiptu winorośl i zasadziłeś ją wygnawszy pogan. Rozpostarła swe pędy aż do Morza, aż do Rzeki swe latorośle”.

Gdyby Izajasz stanął dziś pośród nas, to na pewno (jako przyjaciel Boga) wołałby tak: «Izraelu, Kościele, człowieku, czy są jeszcze jakieś słowa miłości, których Bóg nie wypowiedział, lub czy są czyny miłości, których by nie wykonał!?».

Zaś Sam Bóg mógłby z wyrzutem przypomnieć nam, że tak łatwo zapominamy o Jego solennych zapewnieniach i je lekceważymy: „Bo góry mogą ustąpić i pagórki się zachwiać, ale miłość moja nie odstąpi od ciebie i nie zachwieje się moje przymierze pokoju, mówi Pan, który ma litość nad tobą” (Iz 54, 10).

Ratujący nas „zwrot wprost do Miłości Boga”

Nasuwa się pytanie: czy nasze pokolenie ma biernie czekać na nieuchronne i bolesne konsekwencje odstępstwa od Boga i zlekceważenia Jego istnienia, Jego Miłości i Jego Ładu? A może raczej prowadząc swoiście podwójne życie, mamy ukryć się w liryzmie, („bez-konsekwentnie”) opiewającym wielką Miłość Boga? – Nie. Jedno i drugie nie miałoby sensu, nie powodując odwrotu od grzechu i zwrócenia się całym sercem do Boga.

Co zatem może nas uratować przed wiszącymi nad naszymi głowami fatalnymi skutkami  wielkich grzechów świata, globalizującego się także co do skali i powszechności zła? Czy jest ratunek dla winnicy, jaką jest Kościół, Ziemia i każda osoba?

Kto stara się być uważny na prorocką mowę Boga, rozbrzmiewającą w przepowiadaniu Piotra naszych czasów, a także w orędziach Matki Bożej, ten zna podstawowe i trafne odpowiedzi. Nawet w wielkim skrócie nie będę ich teraz przytaczał. Chcę jednak tym wyraziściej podkreślić „starą” receptę na całe zło świata, daną w połowie minionego wieku przez Piusa XII. Papież twierdził wtedy, że złu i wielkim zagrożeniom możemy zaradzić i zapobiec, zwracając się wprost do Miłości Boga, tej kontemplowanej w Sercu Jezusa!

Ukonkretnieniem papieskiej (a właściwie Chrystusowej) recepty na ocalenie świata, Europy, Polski są poważnie potraktowane – osobiste, wspólnotowe, narodowe… – poświęcenia zagrożonej „Winnicy” Sercu Jezusa, Chrystusowi Królowi, Niepokalanemu Sercu Najśw. Maryi Panny… Chciałoby się zapytać, skąd tu tyle nieporozumień, dziwnych oporów, zwłoki… Czy zdążymy?

Tak á propos. Poruszył mnie  film Dominika Tarczyńskiego o Kolumbii, emitowany w telewizji Trwam  Film mówi o degrengoladzie Kolumbii, gdy ta w roku 1991 „konstytucyjnie” desakralizowała naród kolumbijski, a następnie w efekcie intensywnych działań mistyków (właściwie Matki Bożej), grup modlitewnych i władz państwowych – ponownie poświęciła Kolumbię Najśw. Sercu Pana Jezusa i odtąd doświadcza coraz pełniejszego odrodzenia, rozkwitu, zwyciężania dobra.